Nadwozie wykonane z włókna węglowego, zupełnie nowy silnik V6 i nierozpraszające wnętrze – Maserati MC20 zbudowano według bardzo ciekawego przepisu. Czy wyścigowy charakter da się faktycznie zauważyć? Tak. Wrażenie robią proporcje nadwozia, głębokie umiejscowienie silnika i zaawansowane struktury aerodynamiczne w dolnej części nadwozia.
Jedyną rzeczą, która jest nietypowa dla tej klasy samochodów, jest łatwość wsiadania. Dzięki oryginalnemu kształtowi podłogi oraz drzwiom otwieranym do góry, miejsce za kierownicą łatwiej tu zająć, niż w miejskich kompaktach. Samo wnętrze może wydawać się proste, ale właśnie w tym jego urok. Nie ma tu gigantycznych ekranów, oświetlenia ambientowego i innych rozpraszających kierowcę głupot. Z wyposażenia niezwiązanego z jazdą można tu tylko znaleźć audio, debiutującej na rynku motoryzacyjnym, włoskiej firmy Sonus Faber. Szkoda, że w prezentowanym tu prototypie nie można było posłuchać jego brzmienia.
Na pewne doznania słuchowe ten prototyp jednak pozwala. Zamontowany tu silnik odpala, działa i można go posłuchać. Niestety na sprawdzenie, jak pracuje pod obciążeniem, trzeba jeszcze poczekać. Egzemplarze dopuszczone do ruchu mają pojawić się najwcześniej w marcu.
Maserati MC20 to bardzo mądrze skonstruowany samochód. Nowoczesne technologie, wyścigowe korzenie – to pobudza wyobraźnię. Pozostaje tylko czekać na możliwość sprawdzenia jak to wszystko sprawdza się podczas jazdy.
Po więcej informacji o tym samochodzie i bardziej szczegółowo opisane wrażenia odsyłam do mojego artykułu na ForzaItalia.pl