Maleńkim kluczykiem otwieram leciutkie drzwiczki i siadam we wnętrzu słodkiego niebieskiego autka. Nieduży silniczek raźno warczy, a ja chwytam za cienką jak sznurek kierownicę. Przez chwilę zastanawiam się, co tu się w ogóle dzieje?! Czy jestem w jakieś bajce, czy właśnie wsiadłem do prawdziwego samochodu? Chwila zastanowienia i oddycham z ulgą. Nie straciłem jeszcze zmysłów – po prostu wsiadłem do samochodu z zupełnie innej epoki.
Każda kolejna generacja współczesnych samochodów musi być bardziej masywna i agresywna. Kierownice, które aż ciężko objąć dłonią, masywne klamki i wyścig na największą przekątną ekranów. Do tego dochodzą kluczyki, których nie trzeba wyjmować z kieszeni… szkoda tylko, że są tak wielkie, że się do żadnej nie mieszczą!
Możliwość bliższego kontaktu z Fiatem 850 Vignale jest świetną odskocznią od dzisiejszej motoryzacji. Tu wszystko jest dyskretne i zaprojektowane ze smakiem. Nie wszystkie przełączniki i kontrolki mają oznaczenia, ale to nie problem. Jest ich tak mało, że po chwili można dojść do tego, co do czego służy. Cienka kierownica z drewnianą obręczą wygląda ładnie i całkiem wygodnie się jej używa. Pochwalić nie można tylko pedałów. Małe i za blisko ustawione – wymagają trochę przyzwyczajenia.
Fiat 850 Vignale to prawdziwy unikat. Choć bazuje na popularnym podwoziu, to pojazdów karosowanych przez Vignale powstało bardzo niewiele. Ile dokładnie? Trudno powiedzieć, w końcu samochód pochodzi z włoskiej manufaktury – kto by się przejmował jakąś dokumentacją.
Złota era manufaktur budujących unikalne nadwozia to czasy, gdy samochody konstruowano na ramie. Klient odbierał taką ramę z kompletnym układem napędowym od producenta takiego jak Mercedes czy Alfa Romeo i zawoził ją do zakładu, gdzie dopiero ręcznie budowano niepowtarzalne nadwozie. Po wojnie, wraz z pojawieniem się nadwozi samonośnych, tego typu procedury przestały mieć większy sens. Liczni włoscy projektanci i budowniczy nadwozi musieli jednak się czymś zająć oraz pokazać swój potencjał.
W latach 60. studia projektowe budowały więc swoje nadwozia i umieszczały je na podwoziach popularnych modeli Fiata. Było to bardzo rozsądne podejście. Klient mógł wyróżnić się z tłumu w swoim niepowtarzalnym coupe, ale jednocześnie nie musiał płacić za samochód opracowany zupełnie od zera. Zalety pojawiały się też podczas serwisu. Silnik, skrzynia, zawieszenie – wszystko identycznie jak w seryjnym 850. Wadą takiego rozwiązania było jednak to, że choć pojazd wyglądał sportowo, to jeździł jak każdy inny Fiat.
No właśnie, czyli jak jeździł? Pierwszą rzeczą, która szokuje, jest wyśmienita widoczność ze środka i to w każdym kierunku. Widok do tyłu jest prawie tak samo dobry, jak do przodu. Wspomagania kierownicy nie ma, ale nie trzeba po nim płakać. Manewrowanie tak lekkim i wyposażonym w cienkie opony samochodem, jest bardzo łatwe. Poczucie prędkości? Wcale nie trzeba jechać szybko, żeby czuć się jakbyśmy właśnie rywalizowali na trasie Mille Miglia.
Nie ma co się jednak dalej rozwodzić nad podwoziem czy przełącznikami. To co powoduje, że Fiat 850 Vignale jest tak ciekawy, to jego unikalne nadwozie. Nie ma sensu opisywać go słowami, wystarczą zdjęcia. Enjoy!