Mazury były zazwyczaj pomijane podczas planowania naszych podróży. Z jednej strony mogą kojarzyć się z sielskim widokiem łódek wolno sunących po tafli jeziora, z drugiej z tłumami ludzi sączących piweczko przy akompaniamencie głośnej muzy i pokrzykiwań na rozwydrzone dzieci. Obrazu dopełnia roztaczający się nad wszystkim zapach z licznych budek z rybkami i frytkami. Zdecydowanie nie są to warunki, w których lubimy przebywać. Aby docenić ten region, musieliśmy przemierzyć go nie latem na pokładzie łódki, ale zimą samochodem.
Planując trasy przejazdów po okolicy, inspirowaliśmy się przebiegiem odcinków specjalnych Rajdu Polski, który odbywał się w tym rejonie. O tym, czy było to słuszne posunięcie, można przeczytać w artykule na ForzaItalia.pl.
Co nas najbardziej zaskoczyło, to fakt, że największe wrażenie zrobiły na nas wcale nie słynne, polskie jeziora, a lasy, pola i bliskość natury. Cudownie pofalowane krajobrazy, bezkresne łąki i malowniczo przecinające je szutrowe drogi zapadły głęboko w pamięć.
Świetnym pomysłem jest przybycie tu zimą. Nie tylko unikamy wzmożonego ruchu turystycznego czy dobiegających zewsząd hiciorów, ale możemy z bliska przyjrzeć się tym dziewiczym rejonom i nawet spotkać sarenkę. Zimowy pejzaż cechuje wyjątkowa różnorodność kolorystyczna. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jest tu szaro. Po dniu spędzonym w mroźnych plenerach kubek grzanego wina wypitego przy kominku smakuje wyśmienicie.