Przed tegorocznymi targami w Genewie internet huczał od zapowiedzi różnych, niesamowitych, nowych samochodów. Wyobraźnię petrolheadów pobudzały pociski o mocach grubo przekraczających 1000 koni mechanicznych. Zapowiadano też liczne atrakcje przygotowane przez takie marki, jak Ferrari czy Lamborghini. Inni miłośnicy motoryzacji pilnie śledzili plotki dotyczące przewidywanej gamy silnikowej nowych Toyot oraz Kii. Przechadzając się po targach, rzeczywiście kilka razy byłem pod ogromnym wrażeniem. Jego źródłem nie było jednak to, czego można było się spodziewać.
Pierwsze WOW padło z moich ust na widok pięknego, matowego, piaskowego lakieru. Zwróciłem na niego uwagę, jeszcze zanim dostrzegłem, jaki pojazd został nim pokryty. Jak się po chwili okazało, był to prototyp nowego BMW Z4. Do niewątpliwych atutów tego pojazdu zaliczam też ciekawie obszyte wnętrze.
Drugie WOW padło po otworzeniu drzwi jednej z wersji nowego Volvo V60. Ładna tekstylna tapicerka i urokliwe, matowe wstawki drewniane zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To kolejny – po Giulii i Stelvio – współczesny samochód, w którym podobają mi się elementy z tego materiału.
Najdłużej z otwartymi ustami stałem jednak przy dwóch konceptach – propozycjach od Lagondy i Hyundaia. O ile w przypadku tej pierwszej marki, która ma być noszona przez najbardziej ekskluzywne produkty Astona Martina, można oczekiwać niesamowitego projektu i wykonania, o tyle pozytywne emocje u znanego z produkcji nudnych wozideł Hyundaia były sporym zaskoczeniem.
Jednym ze stoisk, na którym spędziłem najwięcej czasu, było to poświęcone imprezie noszącej nazwę Concours d’Elégance Suisse. Prezentowane tam zabytkowe pojazdy naprawdę potrafiły swoim wyglądem odebrać dech. Na przykład takie Lamborghini Marzal jest moim kandydatem do tytułu największej gwiazdy targów.
Tegoroczna impreza obfitowała w liczne niskoseryjne supersamochody. Nawet nie potrafię doliczyć się ich mocy – który miał 1500, a który 1800 koni? Nie wiem. Pamiętam dobrze tego typu projekty z czasów, gdy byłem dzieckiem. Cizetta, Isdera czy Zender Fact 4 pobudzały moją wyobraźnię i do dziś je pamiętam. Dysponowały osiągami gorszymi, niż wiele współczesnych popularnych modeli. Moce oscylujące w okolicach 300 koni były chyba jednak bardziej namacalne i wyobrażalne niż te przekraczające tysiące koni, którymi chwalą się ich dzisiejsi następcy.
Ważnym wydarzeniem tegorocznych targów miała być premiera nowej marki samochodów – Coupra. Sens jej powstania jest tematem wielu dyskusji. Podobnie jak Abarth u Fiata czy DS u Citroena, ma ona sygnować najlepsze odmiany produktów Seata. Choć jestem dość sceptycznie nastawiony do tego projektu – to muszę docenić jego stoisko w Genewie. Spójność stylistyczna i kolorystyczna samochodów, zabudowań czy nawet folderów reklamowych była przemyślana i robiła wrażenie. Niestety, nie wszystko było takie różowe… tfu… miedziane. Ponieważ na stoisku serwowano darmowe piwo (całkiem niezłe skądinąd), rzesze spragnionych żurnalistów skutecznie zasłaniały prezentowane pojazdy. A szkoda.
Trzeba przyznać, że podobne problemy z dopchaniem się do samochodów występowały w Alfa Romeo i to pomimo tego, że nie można tam było liczyć na żadne wiktuały. Jak widać, dobre samochody bronią się same. Nagroda dla najbardziej obleganego pojazdu należy się chyba jednak Range Roverowi SV Coupe. Choć o różnych porach dnia podejmowałem próby zrobienia mu zdjęcia z boku, aby pokazać jego linię, zawsze był zasłonięty przez licznych ciekawskich.
Tkaniny, lakiery i klasyki. Dlaczego te rzeczy najbardziej zwróciły moją uwagę podczas targów nowych samochodów? Czy dlatego, że większość jest do siebie bardzo podobnych? Na rynku dominują SUVy i crossovery, które mnie zupełnie nie interesują. Wszystkim samochodom nadaje się też podobny, zoptymalizowany w tunelach aerodynamicznych kształt. W tej sytuacji projektanci mogą wykazać się już właściwie tylko, szkicując odważne projekty wnętrz, dobierając coraz to bardziej wyszukane materiały wykończeniowe i śmielej kształtując ledowe paski w reflektorach. Mimo wszystko odwiedzenie targów w Genewie jest bardzo emocjonującym doświadczeniem. Możliwość osobistego zapoznania się z najciekawszymi samochodami dostępnymi obecnie na rynku jest bardzo ubogacająca. Czasem zaskakujące jest to, które samochody po zajęciu miejsca za kierownicą, zaczynają pobudzać wyobraźnię i zachęcają do wciśnięcia przycisku START, a które zupełnie tracą na atrakcyjności.