Czy zdarzyło Wam się kiedyś pójść do sklepu i wrócić bez rzeczy, po którą głównie poszliście? Brakowało w domu masła, a wróciliście z mlekiem i czekoladą? Na pewno każdy to zna. Okazuje się, że takie analogiczne błędy można popełniać będąc fotografem.
Celem mojej wyprawy była prezentacja obecnie najmocniejszego Maserati w ofercie – modelu Levante Trofeo. 580 koni, które ma pod maską, to też drugi najlepszy wynik po ekstremalnym i prawie wyczynowym MC12, które było oferowane ponad 10 lat temu. Salon Maserati Pietrzak, mieszczący się w Katowicach, zadbał o to, żeby nadać temu wydarzeniu odpowiednią oprawę. Obok głównej gwiazdy ustawiono inne wersje modelu, oraz dwa piękne klasyki – a przecież klasyki to to, co lubię najbardziej.
Gdy przejrzałem zdjęcia, które zrobiłem, byłem przerażony. Zdjęcia szwów, klamek, przycisków i prawie żadnego przedstawiającego wygląd całego samochodu, czy otaczających go atrakcji. Pełen profesjonalizm. Zamieszczone tu zdjęcia mogą być jednak pewnym usprawiedliwieniem – detale Levante robią ogromne wrażenie. Jakość wykonania jest na najwyższym poziomie, a projekt deski jest ładny i elegancki. Nie stara się ścigać z innymi SUVami na ilość ekranów czy innych elektronicznych bajerów. Klasycznie, ładnie i elegancko. Nic dziwnego, że detale przyciągnęły prawie całą moją uwagę.